Wiele razy do naszej redakcji trafiało pytanie, dlaczego Krzysztof Woźniak, szef zespołu ART nie bierze udziału w wyścigach. Dlaczego jest tak związany z ligą, a nie potrafi zdać licencji. Podirytowani takimi pytaniami postanowiliśmy zapytać jego samego i już teraz zapraszamy was na wywiad z najczęściej egzaminowanym użytkownikiem.

Dziennikarz: Co sądzisz o tegorocznej formie swojego zespołu?
Krzysztof Woźniak: No cóż, początek wyśmienity, ponieważ po GP Australii zajmowaliśmy P4 w klasyfikacji generalnej dzięki 4 punktom zawodnika, który na pewno jest częścią historii ART, czyli Patrykowi Bęgierowi. Niestety przed GP Malezji przeszedł do Subaru wraz z Markiem Jabłońskim. W Turcji pojechał w naszym bolidzie Damian Grygo i nie osiągnął jakiegoś oszałamiającego wyniku. W Hiszpanii wystąpił Kamil Majnusz, którego kiedyś chciałem przekonać do jazdy w ART, lecz nie dojechał do mety. Niestety, od GP Monako aż do GP Wielkiej Brytanii nie startowaliśmy mimo zatrudnionych kierowców. W Niemczech pojechał Maciej Paruch, lecz też nie dojechał. Podczas ostatniego GP też nie było żadnego bolidu Autosportu na polach startowych, a w tym Grand Prix też się na to nie zapowiadało.

D: Obecnie zajmujecie pozycję 9 w klasyfikacji generalnej. Liczysz na to, że zakończycie sezon wyżej?
KW: Powiem szczerze - na ten moment cudem będzie sytuacja, że żaden z teamów nas nie wyprzedzi. Jesteśmy w naprawdę fatalnej sytuacji. Ten strasznie długi okres, kiedy byli zatrudnieni przez długi czas kierowcy, którzy pobierali nie małe sumy, ale nie jeździli w sesjach spowodowały, że mamy najgorszy bolid. Spadliśmy z prawie samego szczytu na totalne dno. Jedyna szansa, że zakończymy sezon na pozycji 9 to albo przekonanie jakiegoś nowego kierowcy do jazdy w OL albo jakiś kataklizm w zespole HRT, bo na ten moment są ekipą z końca, która może najwięcej zdziałać dzięki świetnym kierowcom. Barwa Alfa Romeo ma Szymona Kmiecika, bardzo duży talent, ale jeździ w słabym zespole. Catherham ma podobny problem do naszego, ale ma jedną, wielką przewagę - lepszy bolid.

D: Historia teamu ART wygląda jak równanie prostej malejącej. Zgadzasz się z tym twierdzeniem?
KW: Niestety, tak. Każdy kolejny sezon naszego teamu to pikowanie w dól o 2 pozycje. W pierwszym sezonie zajęliśmy P5, potem za czasów Lotus ART byliśmy na pozycji 7. Teraz jesteśmy wiadomo gdzie. Nie wiem, czy to nie jest wina skrótu, ale na wszelki wypadek w nowym sezonie zobaczycie coś nowego.

D: Których kierowców, którzy jeździli u ciebie w teamie najbardziej cenisz?
KW: Gdybym miał oceniać przez wkład dla teamu to zdecydowanie dwie osoby wspomniane już wcześniej: Patryk Bęgier i Marek Jabłoński. Gdyby nie kontrowersje dodałbym tu też Dawida Bęgier. Ta wyżej wspomniana dwójka jeździła i w tym, jak i w historycznym, pierwszym sezonie naszego teamu. Osiągali cudowne wyniki dla zespołu i w końcówce sezonu Patryk doprowadził nas do miejsca w czołówce stawki. Szkoda, że z pewnych powodów zepsuliśmy to wszystko na początku następnego sezonu.

D: Znane nam są twoje próby zdania licencji. Jako pierwsza osoba w historii nie zdałeś egzaminu praktycznego. Co możesz o nich powiedzieć?
KW: Spytajcie Kamila Majnusza i Łukasza Jasińskiego, ponieważ oni mnie egzaminowali. Co do Łukasza to raczej nie było żadnych kontrowersji, ale z Kamilem to mieliśmy mały konflikt, który trwał bardzo długo z powodu mojej głupoty i braku umiejętności jazdy.

D: Dlaczego po tych wielu próbach nie rzuciłeś tego i nie poszedłeś rozwijać się w innych ligach?
KW: Głównym celem było doczekanie momentu, gdy w końcu zawstydzę wszystkich i zdobędę licencję. Po pewnym czasie poczułem, że The One League to być może miejsce w którym powinienem być. Także straszliwie zżyłem się z moim teamem. Może dlatego znów to jest ART, a nie jakiś inny team. Muszę to szczerze powiedzieć - kocham One League i nie opuszczę jej do końca jej istnienia. Chyba, że mnie wyrzucą, ale staram się być tą częścią, która się przydaje mimo, iż nie wykonuje tej głównej funkcji bycia kierowcą. I to jest piękne, że osoba, która teoretycznie nie powinna mieć w ogóle wpływu na ligę ma ten wpływ, w dodatku raczej duży wpływ na ligę, bo jeżeli moimi pomysłami interesuje się sam Rafał Cupał, którego osobiście uważam za najlepszego programistę nawet na świecie, to znaczy, że coś znaczę dla tej ligi.

D: Jakie są twoje stosunki z kierowcami?
KW: Dobre. Nie ma raczej sytuacji, aby ktoś coś złego napisał z powodu mojego braku licencji.

D: Co sądzisz o dominacji pewnych zespołów w obu seriach?
KW: Jako obserwator myślę, że jest to szkodliwe dla ligi, ponieważ każdy chce walczyć o zwycięstwo, a nie o pozycje w środku stawki. Na szczęście te dominacje powoli się kończą.

D: Czy to prawda, że miałeś ofertę poprowadzenia teamu F1?
KW: Tak. Igor Borzęcki kiedyś mi proponował wymianę teamów. Kto wie, może gdybym się zgodził to ja byłbym najlepszym szefem w lidze, a nie Sebastian Cygler, ponieważ raczej na pewno chciałbym zatrudnić Patryka Krutyj, a po tym sezonie widać, że kto ma jego w teamie może już fetować mistrzostwo. Te wszystkie oskarżenia co do rzekomych "czitów" traktuję jako nie prawdę, ale już było tak z pewnym panem, że wszyscy uważali, że oszukuje, tylko ja w to nie wierzyłem raczej.

D: Czy będziesz jeździł kiedykolwiek jako kierowca w One League?
KW: Jak się uda to w następnym sezonie. Jeżeli będzie realna szansa to nie zawaham się jej użyć.

D: Dziękuję za rozmowę.
KW: Dzięki. I zapraszam do ART!