Już w ten weekend możemy poznać mistrzów serii GP2 w sezonie I 2012. W przedostatniej sesji treningowej sezonu najszybsi okazali się kierowcy Verva Racing Team - Szymon Prokopczak o 0.206 sekundy wyprzedził Patryka Łucków. Broniący tytułu kierowca potrzebuje zaledwie czterech punktów, by móc cieszyć się z mistrzostwa, natomiast jego zespół musiałby powiększyć swój dorobek o przynajmniej 7 punktów i o 1 więcej niż Maserati.

Zostawmy już wszelkie kalkulacje oraz obliczenia i zajmijmy się sesją. Końcówka sezonu w połączeniu z Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej poskutkowały niewielką frekwencją - na torze pojawiło się tylko dziewięciu kierowców. Dwa bolidy wystawiły tylko trzy zespoły: Verva, Renault i HRT. Mimo że obecnych było mało, zapewnili oni wystarczający ruch na torze, by kibice nie zasnęli. Od początku tempo dyktowali kierowcy Vervy - po upływie dziesięciu minut od rozpoczęcia sesji prowadził Patryk przed Szymonem. Okupujący trzecią lokatę Dawid Kuszel tracił już niewiele ponad sekundę. Drugi z kierowców Renault, Rafał Cupał, nie odnotował czasu na tym etapie treningu, podobnie jak Marek Jabłoński (Subaru). Znacząco odstawał Maciej Paruch (HRT), który tracił ponad 6,5 sekundy do lidera, a od sklasyfikowanego pozycję wyżej Igora Borzęckiego wolniejszy był o ponad 3 sekundy. Nie była to jednak zaskakująca sytuacja.

Reprezentant HRT powoli łapał tempo, lecz nadal znajdował się na ostatniej pozycji. Do ataku przystąpił nowy nabytek Dark Whistlera - Maciej Młynek, który na 35 minut przed końcem znajdował się na wysokiej czwartej lokacie. Wygląda na to, że zespół najtrudniejsze chwile ma już za sobą i wreszcie znalazł dobrego kierowcę, który będzie w stanie zdobywać punkty. Ostatni raz stało się to podczas GP Węgier, kiedy to Kacper Nogaj zajął 6. miejsce. Powoli rozkręcał się Rafał Cupał, wyprzedzający Jakuba Brańskiego o zaledwie kilka tysięcznych. Było jednak oczywistym, że duet Rafik - bolid Renault stać na więcej, gdyż samochód francuskiej stajni jest prosto z czołówki. Skoro już o czołówce mowa: zmienił się tylko jeden parametr - czasy. Kolejność w tabeli pozostawała taka sama.

Z kłopotami natury kontraktowej borykają się Maserati oraz Subaru. Wicelider klasyfikacji konstruktorów nadal nie posiada drugiego kierowcy, co w połączeniu z nieobecnością Krystiana Osińskiego poskutkowało brakiem bolidów oznaczonych numerami 9 i 10 na torze. Natomiast w tym drugim zespole Radosław Cupał zgłosił szefowi absencję podczas weekendu w Abu Dhabi. Oni także nie znaleźli zastępstwa. Natomiast Marek Jabłoński nie radził sobie najlepiej. Ukrywa formę, charakterystyka toru mu nie odpowiada czy też odpuścił treningi na skutek prześladującego go pecha? Na to pytanie odpowiedź zna on sam. Na czele znajdował się duet Verva Racing, a zaraz potem duet Renault, odpowiednio w kolejności: Patryk, Szymon, Dawid i Rafał. Tylko lider zdołał jak na razie zejść poniżej 1:43. Szymon Prokopczak postanowił jednak pocisnąć w końcówce. Najpierw uzyskał czas o zaledwie kilkanaście tysięcznych gorszy, by na ostatnim kółku okazać się najlepszy. Czas 1:42.618 pozwolił mu na zakończenie sesji na pierwszym miejscu.

Duża przewaga Vervy nad resztą, bowiem trzeci Dawid Kuszel (Renault) stracił do drugiego Patryka Łucków 0.6 sekundy, a Rafał Cupał wolniejszy od swojego zespołowego kolegi był o pół sekundy. Świetny debiut zaliczył Maciej Młynek (Dark Whistler), ze stratą tylko 1,5 sekundy do zwycięzcy. Przed nim duża szansa na punkty w niedzielnym wyścigu. Szósty był Jakub Brański z HRT. Igor Borzęcki (Honda), Maciej Paruch (HRT) i Marek Jabłoński (Subaru) są na czele, oczywiście gdy odwrócimy tabelę. Udział w sesji zgłosił także Sebastian Cygler, lecz nie pojawił się na torze, za co zostanie ukarany trzema punktami karnymi.

Dzisiejsze wyniki wskazują, że sytuacja układa się wręcz wyśmienicie dla Vervy. Przed zespołem wielka szansa na zapewnienie sobie mistrzostwa w obu klasyfikacjach na jeden wyścig przed końcem sezonu. Mało tego, mogą nawet przypieczętować to dubletem. Nim jednak pojadą po arcyważne punkty w wyścigu, czeka nas sesja kwalifikacyjna. Miejmy nadzieję, że jutro zobaczymy na torze więcej kierowców i będziemy pasjonować się walką o najmniejsze części sekundy, które mogą zadecydować o polu startowym.