5 listopada 2014
DFP Renault i wszystko jasne...
Wyścig na Hockenheim w zmiennych warunkach stał pod pełną kontrolą kierowców DFP Renault. Zwycięzcą został Łukasz Jasiński przed Aleksym Mainuszem, a podium dopełnił nieoczekiwanie Szymon Kmiecik (SFM).
Przed wyścigiem doszło do małej niespodzianki. Podobnie jak w Turcji przed wyścigiem spotkały kierowców opady deszczu. Cała stawka postanowiła założyć opony "wet" i ruszyła do walki.
Start był, jak na te warunki dość nerwowy, nie obyło się bez kolizji. O ile "Jasina" i "Alek" bez większych problemów obronili swoje pozycje i uciekali reszcie stawki, to z tyłu było naprawdę ciekawie. O sporym pechu mógł mówić Grzegorz Brojak (HRT). Na nawrocie w 2. sektorze został uderzony przez Dominika Lewińskiego, a potem po jeszcze jednej kolizji z kolejnym z kierowców ART - Mateuszem Kuleszą, spadł niemalże na sam koniec stawki. Sprawiedliwość także sięgnęła "Lewina" - po wspomnianej kolizji był zmuszony do zjazdu do alei serwisowej, w celu wymiany przebitej opony. Na deszczu też niezbyt dobrze radził się sobie Krzysztof Pieczykolan (Petronas ), natomiast sporą niespodzianką był awans Macieja Parucha (HRT) i Jakuba Kłosa (Repsol), którzy zazwyczaj walczą o drobne pkt, a po ukończeniu pierwszej cyrkulacji byli w ścisłej czołówce.
Na 3. okrążeniu doszło do zmiany lidera. Łukasz Jasiński przesadził w 1. zakręcie i wypadł poza tor, na szczęście obyło się tylko na stracie prowadzenia, które przejął Mainusz. Za ich plecami o P3 była świetna walka. Paruch, Kłos , Dawid Płonka (Lotos), Kamil Podmokły (Oak) i Szymon Kmiecik (SFM( urządzili sobie show. Pomimo zdradliwych warunków ich potyczki były bezkolizyjne, a na "zwycięzcę" pojedynku trzeba było zaczekać.
Podczas 6. kółka Karol Piękoś, próbujący gonić "peleton" złapał bączka i uderzył w bariery. Kosztowało go to sporo, gdyż pomimo pewnych uszkodzeń, których nie dało się usunąć w całości dysponował dalej dobrym tempem, jednak nadzieje na walkę o podium szybko się skończyły.
Ósme i dziewiąte okrążenie był czasem postojów kierowców planujących pojechać wyścig na 2 zmiany ogumienia. Z czołówki zjechali Mainusz, Paruch, Podmokły i Brojak, który w tamtym momencie wyścigu był tylko wolniejszy od duetu DFP. Natomiast od 10 okrążenia zjechała kolejna część stawki, która zadbała o ogumienia i już nie planowała wizytę w boksach. "Pit window" już praktycznie zadecydowało o tym, kto zwycięży, ponieważ Jasiński wybrał 1 postój w boksach i pomimo ponownego spadku na P2 był już praktycznie pewny swego.
Dalsza część wyścigu to wciąż spore emocje, a także i zmiana pogody. Nad torem powoli przestawało padać, oprócz tego w końcówce wyścigu bez większych problemów można było jeździć na oponach przeznaczonych na suchą nawierzchnię.
Czas na 2. postój nadszedł, a kilku kierowców spotkały różne przygody. Najpierw był nim Rafał Szostak, który konsekwentnie piął się w górę, jednak ponownie problemy natury technicznej wyeliminowały go z jazdy. O sporym rozczarowaniu też może powiedzieć Jakub Kłos. Miał być życiowy wyścig, a skończyło się uderzeniem w ścianę i stratą skrzydła. Na osłodę udało mu się utrzymać w punktach, ale to raczej marne pociecha dla jednego z "walczaków" tego wyścigu.
Po 2. postojach właściwie wszystko stało się jasne. Jasiński zgodnie z oczekiwaniami wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał już do mety. Za nim znalazł się Mainusz, który także bezproblemowo jechał po P2, pieczętując kolejny dublet dla swojego zespołu.
Natomiast walka o P3 zakończyła się niespodzianką. Szymon Kmiecik postawił na oszczędzanie opon - i opłaciła się ta taktyka. Pod koniec wyścigu wyrobił bezpieczną przewagę nad Dawidem Płonką, który ponownie dojeżdża tuż za podium.
Za nimi dojechał duet HRT - "Neil" po bardzo dobrym odrabianiu strat dojechał przed swoim partnerem "Barim" na P5, zdobywając dla teamu najlepszy wynik punktowy w sezonie w jednym wyścigu . Zapewne Brojak liczył na więcej, ale szczęście nie było po jego stronie w tym wyścigu. Dalej na mecie mieliśmy Kamila Podmokłego. "Czarny koń" też pewnie oczekiwał na większe pkt, jednak trochę słabsze tempo w dalszej części wyścigu i wymuszona strategia 2 pitów pokrzyżowała mu szyki. Dalej na mecie oglądaliśmy kolejnych kierowców jednego teamu - Jakuba Kłosa i Karola Piękosia z Repsola. Incydenty, w których brały udział także ich słono kosztowały, a TOP10 uzupełnił Dominik Lewiński po ewidentnym Team Orders. Mateusz Kulesza bez wielkich problemów byłby w stanie zdobyć jeden punkcik - jednak zastawiające były polecenia zespołu - żaden z nich nie walczy o tytuł bądź zwycięstwo w wyścigu. Czyżby miało dość do zmian w kierowcach w tejże ekipie? Czas pokaże...
... no właśnie, co pokaże. A może i to sporo, gdyż już w następnym wyścigu Jasiński, ma szansę zapewnić sobie mistrzostwo. Warunek jest jeden - kolejna wygrana " Jasiny" wraz z maksymalnym P8 Mainusza. Jest to dość mało prawdopodobne, jednak nie dzielmy skóry na niewiedziu. Natomiast teraz serdecznie zapraszamy wszystkich na "domową" rundę na torze Hungaroring!
KARY - WYŚCIG:
Szymon Kmiecik:
+2 PK za 10.5 (10.3)
Łukasz Jasinski:
+1 PK za 10.5 (10.3)
Grzegorz Brojak:
+1 PK za 10.5 (10.3)
Mikołaj Pałka:
+4 PK za 6.6