O ile zazwyczaj wyścigi przechodziły do historii ze względu na wyniki, warunki i okoliczności w jakich były rozgrywane, o tyle ten przejdzie z zupełnie innego powodu. Wydarzenia które rozegrały się 15 kwietnia na torze w Montrealu z pewnością zmienią oblicze ligi. W następstwie tych okoliczności kierowcy zespołu Hondy zajęli dwa pierwsze miejsca. Podium uzupełnił Marek Jabłoński.

Ale za nim co do czego, to po kolei. Tak jak to już jest w regulaminie zawodnicy po okrążeniu rozgrzewkowym ustawili się na polach startowych. Sam start (o dziwo) odbył się spokojnie. Nieznaczne kontakty bolidów nie wpłynęły na uszkodzenia samochodów.

Od razu na prowadzenie wysunął się Patryk Bak, a zdobywca PP Szymon Prokopczak spadł na drugie miejsce. Kilka pozycji stracił drugi z kierowców tego teamu Radosław Cupał. Startując z trzeciego pola spadł aż na szóste miejsce. Również trzy pozycje stracił jego brat Rafał.

Na prostej prowadzącej do szybkiego zakrętu numer 6 w skutek kontaktu z kierowcą teamu Renault- Rafałem, przedni spojler stracił Marek Jabłoński. Konieczna była wiec wizyta w boksie, w skutek której kierowca ten spadł na ostatnią pozycję.

Chwilę wcześniej przy nawrocie próbę ataku na Mateusza Fabisha podjął Damian Grygo, lecz skończyło się na kolizji i pół-spinie obu panów.

Na trzecim okrążeniu awarii uległ silnik w bolidzie Alexa Bradtke. Wściekły z tego powodu kierowca zakończył udział w dalszej rywalizacji. Jego bolid stanął na środku zakrętu i stwarzał niebezpieczeństwo. I wtedy właśnie zaczęły się dziać te niepojęte przez wiele osób rzeczy.

Po kolei. Gdy na tor wyjechał SC kierowcy Hondy- Paweł Piątkiewicz oraz Igor Borzęcki zajmowali szóstą (Paweł) i jedenastą (Igor) pozycję. Obaj w tym samym momencie zdecydowali się zjechać do boksu, ponieważ regulamin pozwala na taki manewr w trakcie, gdy na torze jest SC. Paweł zmieniał opony, a Igor odbywał karę przejazdu przez aleję serwisową. W tym właśnie momencie na prostej startowej SC zatrzymał się a za nim cała stawka. I tu należy zadać sobie pytanie- dlaczego tak zrobił? Czy czekał na zawodników z teamu Honda czy też był jakiś inny powód? Nie wiadomo. Pewne jest to, że zarówno Igor jak i Paweł po wyjechaniu z boksów pojechali dalej. Gdy obaj ci kierowcy odjechali na pewną odległość SC ruszył dalej, i zjechał po następnym okrążeniu. Wtedy zarówno Paweł jak i Igor zostali liderami wyścigu.

Na przedostatnim okrążeniu doszło do kolizji między Kacprem Nogajem, a Szymonem Prokopczakiem. Pierwszy z tej dwójki chcąc zaatakować Szymona bezprecedensowo wbił mu się w lewa chłodnicę jego bolidu podczas gdy kierowca Vervy był już w zakręcie na jego właściwej linii jazdy. Wina Kacpra jest więc oczywista.

Niecałą minutę po tym zdarzeniu, w nawrocie, znów poszkodowany został ubiegłoroczny mistrz serii GP2. Tym razem umiejętnościami nie popisał się Krystian Osiński, który w tym wyścigu, wcześniej, również był zamieszany w wypadek.

Około pół godziny po starcie na mecie jako pierwszy Finiszował Paweł Piątkiewicz, a zaraz za nim Igor Borzęcki (Obaj Honda). Trzeci rywalizację ukończył Marek Jabłoński.

Sporo jest kontrowersji wokół wyników wyścigu. Na 100% pewne jest że po ogłoszeniu listy kar zmienią się one. Kto na tym zyska a kto straci? Zobaczymy. Wiadome jest natomiast to, że w podczas GP Europy nie będzie samochodu bezpieczeństwa. Pojawiło się wiele sprzeciwów co do jego obecności na wyścigach. Mimo dużego podzielenia zdań mamy nadzieję, że administracja podejmie jak najlepszą decyzję.