15 maja 2014
Mateusz Bogusz wraca na szczyt
Po nieobecności na torze A1-Ring kierowca FSP okazał się być najlepszy w Belgii i odniósł zwycięstwo na torze Spa-Francorchamps. Na podium znaleźli się także Sebastian Kosmala i Radosław Bogusz.
Jeszcze na okrążeniu formującym, z przyczyn technicznych, z rywalizacją pożegnali się Błażej Młynek i Adam Jurzysta, zaś Konrad Latosek zdecydował się na start z boksów. Poza lekkim kontaktem Łukasza Jasińskiego z Radosławem Bogusz, na którym trochę stracił ten drugi, kierowcy czysto przejechali pierwszy zakręt. Nie było tak dobrze na Eau Rouge - po kontakcie Jakuba Brańskiego i Łukasza Lewczuk ten drugi zjechał do swoich mechaników, aby naprawić uszkodzenia, co kosztowało go sporo czasu. Oba FSP natomiast utrzymały się na czele i rozpoczęły ucieczkę przed trzecim Patrykiem Krutyj i resztą stawki.
Na drugim okrążeniu doszło do kolejnej kolizji - Krzysztof Pieczykolan zbyt optymistycznie atakował z sekcji Les Combes, ścinając ostatni zakręt, by następnie odbić się od samochodu rywala i obrócić. Pojazd powoli toczył się na linię jazdy, aż w końcu Szymon Kmiecik nie zdołał go ominąć. Obaj kierowcy zmuszeni byli odwiedzić swoich mechaników. Pecha miał także Radosław Cupał. Po wyjściu z Eau Rouge Radosław Bogusz zahaczył jego samochód, co spowodowało utratę kontroli nad pojazdem, które zakończyło się uderzeniem w bandę. Bez zderzaków, z przebitą oponą, kierowca Łady powoli podążał do boksów. Sytuacja jego zespołu, który walczy przecież o mistrzostwo, skomplikowała się - dotychczas to dzięki regularnym zajmowaniu wysokich miejsc przez Łukasza Jasińskiego i Radosława Cupał zdobyli na tyle punktów, by znaleźć się przed FSP i DFP. Mimo powrotu na 18. pozycji ze sporą stratą do miejsc punktowanych, Cupał nie zrezygnował z jazdy. Wiedział że jeśli odpadnie kilku kierowców, będzie miał szanse zdobyć przynajmniej jeden, może dwa punkty, które mogą okazać się kluczowe w ostatecznej walce o mistrzostwo.
Ciekawą walkę toczyli Marcel Pawiński i Jakub Brański. Kierowca Aston Martin niemal za każdym razem kiedy wyprzedził rywala to popełniał błąd, po którym wracał na tor za jego plecami. Krótką walkę stoczyli też Maciej Paruch oraz Patryk Gerber. Od początku wyścigu różnica między nimi nie wzrosła powyżej 5 sekund, ale rzadko dochodziło do manewrów wyprzedzania. Ostatecznie pojedynek zakończył się po dość długim postoju kierowcy Audi w boksach. Mimo że stał aż 30 sekund, mechanicy nie zmienili mu opon. Tymczasem Radosław Cupał zdołał wyprzedzić Szymona Kmiecika i po odpadnięciu z rywalizacji Patryka Łucków na szóstym okrążeniu już tylko jedno oczko dzieliło go od punktowanych pozycji.
Przez cały czas kierowcy FSP jechali blisko siebie, walcząc praktycznie tylko między sobą. Wydawało się, że nic nie może zagrozić podwójnemu zwycięstwu zespołu, aż do czasu 22. okrążenia. Wtedy to Nikodem wyjechał za szeroko w pierwszym zakręcie trzeciego sektora i otarł się o bandę. To jednak wystarczyło, by tylna opona w jego samochodzie została przebita. Udało mu się dotrzeć do mechaników, ale po wcześniejszym drugim uderzeniu w bandę uszkodzenia okazały się zbyt poważne i kierowca zrezygnował z dalszego udziału w wyścigu.
Na ostatnich okrążeniach ostrą i kontaktową walkę stoczyli Radosław Bogusz i Patryk Krutyj. Kierowca DFP był wyraźnie szybszy, ale nie zdołał wyprzedzić rywala, gdyż dwukrotnie doszło między nimi do kontaktu. Za pierwszym razem zielone ferrari wyleciało na pobocze, co kosztowało lidera mistrzostw około pięciu sekund, natomiast na dwa zakręty przed metą Patryk podjął kolejną próbę ataku, która po kontakcie samochodów zakończyła się ich półobrotem. Ostatecznie to Radosław minął linię mety na trzecim miejscu, prawie minutę za zwycięzcą, Mateuszem Bogusz i dwadzieścia sekund za drugim Sebastianem Kosmalą. Kierowcy lidera klasyfikacji zespołów, Łady, zajęli miejsca 5 i 13, zdobywając kolejne cenne dla zespołu punkty.
Po tym wyścigu Mateusz zredukował stratę do Patryka do zaledwie dwóch punktów. Choć matematyczne szanse ma jeszcze kilku kierowców, to jednak wszystko wskazuje na to, że to między nimi rozstrzygnie się walka o tytuł. W klasyfikacji zespołowej wciąż przewodzi Łada, lecz jeśli kierowcy FSP zaliczą bezbłędny wyścig to ich przewaga 17 punktów może okazać się nie wystarczająca.
Do końca sezonu pozostały już tylko trzy wyścigi - kierowcy dwukrotnie odwiedzą Australię (25 maja i 1 czerwca), po czym przeniosą się na finał do Brazylii (15 czerwca).