Adrianie, w tym sezonie osiągnąłeś swój najlepszy rezultat w karierze. Czy sądzisz, że jest to zasługa dokonywania przez Ciebie postępów czy raczej dobrej sytuacji z innymi kierowcami?

Adrian Babiński: Obu. Wielu mocnych kierowców opuściło ligę po ubiegłym sezonie, jednak kilku najszybszych zostało i mogłem nadal mierzyć swoje postępy do najlepszych. Tutaj ogromne zaskoczenie, bo poprawiłem się na tyle, że w kilku wyścigach potrafiłem osiągnąć tempo czołówki. Brakowało jednak powtarzalności. Zmiana auta wyszła na plus, mimo, że na testach przed sezonem McLaren był uważany za jedno z najgorszych aut. W moim przypadku to się nie potwierdziło.

W tym sezonie opuściłeś jedynie finałowy wyścig w Le Mans. Czy myślisz, że gdybyś tam wystartował, to znalazłbyś się na podium klasyfikacji generalnej?

AB: Tu nie chodzi o ostatni wyścig. Musiałbym go wygrać, aby myśleć o TOP3. Bardzo żałuję, że nie mogłem powalczyć, jednak miejsce na podium generalki straciłem dużo wcześniej. W wielu wyścigach zdarzały mi się karygodne błędy, w innych brakowało szczęścia. Najczęściej punkty gubiłem nie z powodu złego tempa, tylko z powodu błędów i dekoncentracji. Duży wpływ miał także brak przygotowań, bo kiedy miałem trochę czasu w weekend, to wolałem trenować do F1, gdzie zaliczyłem dużo lepszy początek sezonu. Czasem miałem tylko kilkanaście minut, aby poznać nowy tor i już trzeba było jechać kwalifikacje. W takim układzie nie można liczyć na super wyniki.

Nie udało Ci się jeszcze wygrać wyścigu w serii GT. Jak myślisz, czy jesteś w stanie powalczyć o wygrane w następnych sezonach?

AB: Jeśli będę miał tempo jak w kilku wyścigach I 2017 (np: Monza, Spa), to pewnie, że jest szansa. Jednak jak już wspominałem, głupie błędy nie pozwalają mi nawet na powalczenie o wygraną. Poza tym są wyścigi, gdzie wyraźnie odstaję od najlepszych, a najlepsi takich wyścigów raczej nie mają. Na tę chwilę jestem średniakiem w serii GT, z lekkimi przebłyskami formy oraz notującym lekki progres z sezonu na sezon.

Po rundzie w Zolder do Twojego zespołu dołączył Aleksy Mainusz. Jak oceniasz Waszą współpracę na przestrzeni tych siedmiu wyścigów?

AB: Z Aleksym rywalizujemy bardzo blisko od początku mojej przygody z GT. W dwóch ostatnich sezonach to on był minimalnie lepszy, ale w I 2017 moim zdaniem było już bardzo równo - raz ja byłem szybszy, raz Aleksy. Co dało bardzo dobry duet na drugą część sezonu. Współpraca układała się normalnie, choć będąc szczerym ja bardziej na tym korzystałem, ze względu na setupy.

Z pewnością masz ambicje na walkę o jeszcze lepsze rezultaty w następnym sezonie. Powiedz nam, jeżeli możesz, czy masz już jakieś plany na sezon II 2017 czy jeszcze o tym nie myślałeś?

AB: Nie mam konkretnych planów. Chciałbym jeździć w możliwie najlepszym aucie, zespole, mieć za teammate'a najszybszego możliwego kierowcę oraz poprawiać z wyścigu na wyścig swoje umiejętności. Gdzie trafię czas pokaże.

Redaktor: Krzysztof Aleksander Woźniak