Trzy miesiące oczekiwania na nowy sezon i brak wyścigowej rywalizacji dały o sobie znać już na starcie. Adam Krzysztofiak i Daniel Turulski nie wytrzymali presji i zbyt wcześnie ruszyli z miejsca, przez co obaj musieli karnie przejechać przez aleję serwisową. Łukasz Jasiński także nie zaliczy tego startu do udanych. Jeszcze przed pierwszym zakrętem spadł z czwartej na dziewiątą pozycję. Kierowca Red Bull Racing zachował się bardzo dziwnie. Widząc, że rywale go mijają gwałtownie zmienił tor jazdy, co spowodowało kolizję z Radosławem Cupał. Reprezentant Saubera już na samym początku utracił szansę na dobry rezultat, gdyż musiał wymienić przednie skrzydło.

Chwilę później z zakrętu nr 4 wypadli Adam Jurzysta po kontakcie z Patrykiem Rogozikiem, oraz Maciej Młynek, który miał problemy z dogrzaniem opon, ponieważ już na pierwszym zakręcie wyjechał bardzo szeroko tracąc mnóstwo pozycji.

Na czele stawki utrzymał się Patryk Krutyj. Zdobywca Pole Position powoli odjeżdżał Sebastianowi Kosmale z McLarena. Za „srebrną strzałą” Kacper Nogaj, jadąc na super miękkich oponach, doganiał Patryka Rogozika, który na start założył pośrednie ogumienie. Na bardzo dobrym piątym miejscu jechał reprezentant Caterhama – Maciej Cabała. Widział on w lusterkach odrabiającego straty Łukasza Jasińskiego. Za tą dwójką, z Rafałem Cupał (Ferrari) nie mógł uporać się mistrz GP2 – Maciej Młynek. Jego bezskutecznym staraniom przyglądał się Grzegorz Wolanin, który w tym sezonie podpisał kontrakt z Toro Rosso.

Pod koniec trzeciego okrążenia dwa Lotusy (Adam Krzysztofiak i Dawid Czepiela) niczym wygłodniałe lwy dopadły swoją ofiarę – Mateusza Tomaszewskiego (Caterham). Pierwszy rzucił się do gardła, a drugi dokończył dzieło przypieczętowując jego los. Skutek: spadek Mateusza na trzynaste miejsce. Czepiela zapłacił jednak wysoką cenę za swoje łakomstwo. Jego bolid na kilka chwil zawiesił się na jednym z krawężników. Stracił przez to mnóstwo cennego czasu.

Szóste kółko i pierwszy w tym sezonie wyjazd SC. Sprawcą tego byli Maciej Cabała i Łukasz Jasiński. Drugi raz w tym wyścigu w niewyjaśniony sposób zawodnik Red Bulla gwałtownie zmienił tor jazdy. Tym razem nie skończyło się to tylko na urwanym spojlerze. Cabała tracąc koło i zatrzymując się na torze musiał wycofać się z rywalizacji.

Pod koniec okresu neutralizacji zdarzyła się niecodzienna sytuacja. Pośrednie opony Sebastiana Kosmali pozwoliły mu pozostać na torze, podczas gdy ci, którzy wystartowali na super miękkich zjechali do swoich mechaników. Z tego też powodu miał on prowadzić kolorową karawanę po zjeździe SC. Jednak popełnił błąd w trzecim sektorze wjeżdżając prosto na pułapkę żwirową. To pozwoliło wysunąć się na prowadzenie duetowi Mercedesa. Wprawdzie Krutyj wrócił na pozycję lidera, to jego partner coraz więcej tracił przez twardsze ogumienie.

Na dwunastym okrążeniu doszło do małego karambolu, w którym uczestniczyli: Kacper Nogaj (Force India), Patryk Rogozik, Łukasz Jasiński i Adam Krzysztofiak. Byli tam również bracia Cupał, Dawid Czepiela i Grzegorz Wolanin, ale ta piątka bezpiecznie minęła stojące w poprzek toru bolidy przeciwników. Na szczęście nie było poważniejszych uszkodzeń wyścigówek. Pech jednak nie opuścił zawodnika Force India. Nogaj wpadł w poślizg pod koniec pierwszego sektora, uderzył w bandę tylnym prawym kołem przebijając oponę. Uszkodzenia były na tyle poważne, że musiał on przerwać wyścig.

Po dwudziestu kółkach ciągle liderował Krutyj, przed Jurzystą, Młynkiem i Wolaninem. Ta czwórka jechała w dużych odstępach. Za ich tylnymi skrzydłami sporo się działo. Trwała zażarta walka o piątą lokatę pomiędzy Rafałem Cupał, Jasińskim, Kosmalą i Krzysztofiakiem. Ten ostatni efektownie wypadł z toru na przedostatnim zakręcie wskutek kontaktu z reprezentantem McLarena. Zdołał jednak kontynuować rywalizację. Ci dwaj kierowcy ponownie „bliżej” się spotkali kilka minut później. Stało się to na pierwszym zakręcie, gdy zawodnik Lotusa wyjeżdżał z pit-lane. Obaj stracili na tym sporo czasu.

Pod koniec wyścigu kierowcy zaczęli mieć problem z paliwem. Wielu z nich mogło nie dojechać do mety. Wtedy niczym bohater z kreskówek pojawił się Sebastian Kosmala. Jego bolid, podobnie jak Dawida Czepieli, zawisł na krawężniku. Jednak w tym przypadku nie było mowy o powrocie tor. Oczywiście, Sebastian zrobił to nieumyślnie. McLaren stał w niebezpiecznym miejscu, co spowodowało ponowny okres neutralizacji. Wielu zawodników odetchnęło z ulgą, bo to pozwoliło im na dojechanie w ślimaczym tempie do końca rywalizacji. Tylko Adam Jurzysta nie dał rady tego zrobić. Jego agresywny styl jazdy doprowadził do szybszego opróżniania zbiornika z paliwem.

Wydawałoby się, że wyjazd samochodu bezpieczeństwa pod koniec wyścigu i osiągnięcie mety wraz z nim kończy emocje. Nic bardziej mylnego. Rozgrzanie twardych opon w 17-sto stopniowej temperaturze nawierzchni toru jest wystarczające trudne w normalnych warunkach wyścigowych. A jadąc 150-200 km/h za SC jest to po prostu niemożliwe. Dobitnie przekonał się o tym Patryk Krutyj. Kierowca ten prowadził przez cały wyścig (nie licząc krótkich wypadów do mechaników). Popełnił jednak błąd wyjeżdżając poza tor. Natychmiast wykorzystał to Maciej Młynek zdobywając GP Australii. Trzecie miejsce przypadło Grzegorzowi Wolaninowi.

Następny wyścig już w najbliższą niedzielę w słonecznej Malezji.