16 marca 2014
Patryk po raz drugi!
Mistrz F1 ponownie dojechał do mety na pierwszym miejscu. Swoją wysoką formę z Malezji podtrzymuje Radosław Cupał. W Bahrajnie był drugi. Trzecie miejsce zajął Łukasz Jasiński z Red Bull Racing.
Kierowcy Ferrari niczym artyści cyrkowi nieudolnie balansujący na równi pochyłej wystartowali do wyścigu. Karol Bednarczyk odnotował fatalny start, zupełnie zaspał na polu startowym. Refleksem popisał się Maciej Paruch z Caterhama szybko wciskając pedał hamulca. Jednakże, rozpoczynający za nim rywalizację Daniel Turulski nie zdołał uniknąć kolizji. Reprezentant Marussi stracił przednie skrzydło. Również kierowca innego włoskiego temu, Toro Rosso, kiepsko rozpoczął wyścig. Grzegorz Wolanin najpierw stracił kilka pozycji, a potem, w wyniku kolizji ze swoim „team-mate”, ugrzązł w pułapce żwirowej. Z kolei drugi z zawodników Ferrari szybko przebił się do przodu. Co zadziwiło nawet jego samego, gdyż Rafał Cupał słynie z nienajlepszych startów. Ruszał on z czternastego miejsca, ale rozpoczynając drugi sektor pierwszego okrążenia jechał już na szóstej lokacie.
Ofiarą pierwszego zakrętu był jedynie wyżej wymieniony Grzegorz. To zakręt oznaczony numerkiem „4” zebrał więcej żniw. Reakcję łańcuchową zapoczątkował Adam Krzysztofiak z Lotusa. Uderzył on w tył bolidu Macieja Młynka, a ten zahaczył pojazd Kacpra Nogaja. Pierwszy wyszedł z tego tylko ze stratą kilku pozycji, ale Kacper miał więcej pecha. W kłębach dymu powstałych przez ślizgające się po torze wyścigówki, Sebastian Kosmala nie był w stanie dojrzeć stojącego w poprzek samochodu Saubera. McLaren nie został uszkodzony, ale Nogaj musiał zjechać po nowy przedni spojler.
Prowadzenie utrzymał Patryk Krutyj. Za nim podążali Adam Jurzysta i Łukasz Jasiński, który tylko na chwilę wyprzedził trzeciego w kwalifikacjach Radosława Cupał. Reprezentant Saubera kilka chwil później odzyskał to co stracił. Dalej jechał debiutujący w naszej lidze Aleksy Mainusz z Marussi. Oczywiste było, że niedługo utrzyma swoją pozycję. Najpierw dopadł go Maciej Młynek, a okrążenie później został wyprzedzony przez Rafała Cupał. Wysoko był także Krzysztof Pieczykolan (Caterham). Znalazł się on na ósmym miejscu. Tuż za jego tylnym skrzydłem wyczekiwali na błąd duet Lotusa oraz S. Kosmala i K. Bednarczyk. Wszyscy, po większych lub mniejszych przygodach, zdołali zostawić go w tyle. Krzysztof chcąc nie tracić tempa do rywali jechał bardzo agresywnie. Jednak przesadził on na dohamowaniu do pierwszego zakrętu. Uderzył w Sebastiana, który zdecydował się wycofać z rywalizacji.
Wyścig przebiegał bardzo spokojnie. Jeśli nastąpiły jakieś roszady, to tylko przez zjazdy do alei serwisowej. Wszystko pod kontrolą, podobnie jak w Malezji, miał Patryk Krutyj. Reszta robiła co mogła, by dotrzymać mu kroku, ale mistrz F1 z każdym okrążeniem powiększał swoją przewagę.
Adam Jurzysta po raz kolejny nie uzna tego wyścigu do udanych. Tym razem w jego McLarenie awarii uległy hamulce. Dojechał do mety, ale zamiast osiemnaście punktów za drugie miejsce, dostał jeden punkcik za dziesiąte.
Zwyciężył Patryk Krutyj z Mercedesa. Drugi był Radosław Cupał, który udowodnił, że podium w Malezji nie było dziełem przypadku. Na trzecim stopniu podium stanął Łukasz Jasiński. Punktowali także: Rafał Cupał, Adam Krzysztofiak, Dawid Czepiela, Maciej Młynek, Karol Bednarczyk, Aleksy Mainusz i Adam Jurzysta.