Trzeci wyścig sezonu I 2011, o GP Malezji na torze Sepang okazał się jednym z ciekawszych. Po raz kolejny mimo zapowiedzi deszczu, nie spadło ani jednej kropli. Było słonecznie i bardzo gorąco. Dużo incydentów zaszło podczas pierwszych zakrętów, pierwszym i największym pechowcem wyścigu okazał się startujący z drugiego pola Karol Bednarczyk (Renault), który na drugim zakręcie został wypchnięty przez Cezarego Kołcza (Williams), lecz to nie był koniec jego przygody, bo dwa zakręty dalej uderzył w jego bolid Grzegorz Wolanin (Virgin) uszkadzając zawieszenie.

Gdy zgasły czerwone światła kierowcy ruszyli. Startujący z drugiego pola Karol Bednarczyk (Renault) miał wręcz fatalny start, szybko wykorzystał to Łukasz Jasiński (Lotus). Po kilkunastu metrach znalazł się zarówno przed Karolem jak i startującym z Pole Position Dominikiem Glinką (Williams). Przy dojeździe do pierwszego zakrętu popełnił błąd i szybko wykorzystał to Radosław Cupał z Ferrari. Dużego pecha miał również Jakub Grastecki (Toro Rosso), który został uderzony przez Kamila Jaworskiego (BMW Sauber), przez co spadł na ostatnią pozycje. Po pierwszych okrążeniach czołówka wyglądała następująco: Dominik, Radek, Łukasz, Adam i Cezary. Nie zmieniało się to przez kilka następnych okrążeń, aż w końcu doszło do kontaktu pomiędzy bolidami Williamsa i Ferrari. Wtedy na prowadzenie wysunął się drugi zawodnik Williamsa Cezary Kołcz, Radek pozostał na drugiej pozycji, zaś lider spadł na trzecie miejsce.

Emocji nie zabrakło także w drugiej części stawki, gdzie kierowcy walczyli o jak najwyższe pozycje. Szybkie tempo utrzymywali kuzyni Kowal, którzy również po starcie spadli dosyć daleko. Ich inżynierowie zadecydowali, że pojada oni na dwa pit stopy, aby odrobić stracony czas. I wszystko by się udało, gdyby nie kierowca Renault, Karol Bednarczyk, zaparkował bolid na prostej start - meta, powodując wyjazd na tor SC. Gdy służby porządkowe usunęli bolid, do mety pozostało już tylko dwie pętle, cel kierowców był tylko jeden, zyskać jak najwięcej, nie popełniając błędu, niestety tak nie było. Tuż po restarcie Dawid Czepiela (Mercedes) staranował Mateusza Kowala, przez co spadł na ostatnia pozycje. Również w czołówce doszło do licznych wyprzedzań z czego zwycięsko wyszedł Łukasz Jasiński (Lotus). Zapewne to zwycięstwo mocno go podbuduje do kolejnych wyścigów jakie jeszcze przed nami.

Po oficjalnych karach dla zawodników zwycięzca pozostał, natomiast na drugą pozycję wskoczył Radosław Cupał (Ferrari), ostatnie miejsce na podium uzupełnił Dawid Kowal z Renault. Czwarte miejsce przypadło Mateuszowi Fułkowi z teamu McLarena, piąty to Mateusz Kowal (Ferrari). Kolejne punktowane miejsca zajęli: Dominik Glinka (Williams), Damian Sokół (Red Bull), Jakub Garstecki (Toro Rosso), Dawid Czepiela (Mercedes), a punktowaną dziesiątkę uzupełnił, Łukasz Dams (HRT).

Czarek (Williams) znów miał gigantycznego pecha. Po raz trzeci nie zdobył nawet jednego punktu. Jego super szybki, wyścigowy bolid odmówił posłuszeństwa parę okrążeń przed końcem wyścigu. Z pewnością był strasznie załamany. Jechał przecież na bardzo wysokim, punktowanym miejscu.

Następne GP odbędzie się na torze w Szanghaju (Chiny). Obiekt ten jest imponujący, składa się miedzy innymi z ponad kilometrowej prostej, na której bolidy rozpędzają się ponad 315 km/h. Charakteryzuje się dużym zużyciem opon, składa się z wolnych oraz szybkich partii zakrętów.