Każdy kto choć trochę interesuje się wyścigami wie, że kwalifikacje rządzą się innymi prawami niż treningi. Nie inaczej było na Istanbul Park, gdzie wczoraj fantastycznie spisywał się duet Ferrari, a w szczególności Dawid Kowal, ale dziś musiał on uznać wyższość wicemistrza ubiegłego sezonu - Patryka Krutyj z Monster Mercedes.

Odkąd zapaliło się zielone światło na końcu alei serwisowej, kierowcy niemal natychmiast wzięli się do pracy. Jako pierwszy na szczycie znalazł się zwycięzca piątkowego treningu, ale jego czas był daleki od ideału. Bez problemów rezultat ten poprawił triumfator z Australii - Adam Jurzysta. Ale tylko przez kilka minut cieszył się z pierwszej pozycji, ponieważ Patryk (jego zespołowy kolega) zszedł grubo poniżej granicy 1:26. Dawid Kowal robił co mógł, by poprawić czas rywala, ale nie był w stanie powtórzyć sukcesu z treningu. Musi się więc zadowolić ze startu z drugiego pola. Z czasem równym 1:26.000 jedno kółko podczas czasówki przejechał Łukasz Jasiński co dało mu trzecią lokatę.

Dopiero po piętnastu minutach na pętli zobaczyliśmy Karola Bednarczyka. Mimo dużego potencjału jego, jak również jego bolidu, nie zdołał skleić czystego okrążenia i zbliżyć się do swojego team - mate'a. Zapewne czwarty czas nie był jego dzisiejszym celem. Nie wiadomo co było przyczyną tak późnego wyjazdu Karola.

Szefostwo Force Indii jeszcze dłużej przetrzymało swojego reprezentanta. Dawid Czepiela wyjechał na tor na dwie minuty przed końcem sesji. Zdołał tylko przejechać jedno okrążenie, co dało mu dopiero dziewiąty rezultat.

Słabo spisali się Adam Jurzysta i Patryk Rogozik. Obaj ustawią się jutro w trzeciej linii. Za nimi ujrzymy: Ł. Damsa, D. Kuszel, wspomnianego wyżej D. Czepiela, G. Wolanina i K. Hornika.

Czy Patryk Krutyj po raz drugi z rzędu zdobędzie Grand Prix? Czy może czujący wielki głód zwycięstwa Dawid Kowal pokrzyżuje mu plany? A może Łukasz Jasiński, który ostatni razy wygrał ponad 10 miesięcy temu znów poczuje smak zwycięstwa? O tym dowiemy się jutrzejszego wieczoru.