Start dobry awans na 16 pozycję i uniknięcie hołoty, ale jednak mediumy robią swoją robotę i spadłem na 18 pozycję,potem kolejne crashe innych kierowców przez co utrzymałem 18 miejsce lecz miałem przewagę nad stawką za mną.Ale ja jak to ja nie mogę wykorzystywać szans i popełniłem parę błędów przez co dojechał mnie Marcel który w pewnym momencie przesadził i ledwo udało mi się utrzymać na torze bez spina potem?No cóż nadszedł moment starcia z HRT które przepraszam bo popełniłem błąd w tym s3 i zahamowałem jakbym miał założone ultra softy i wynikł spin.Potem jechałem długi czas na 20 pozycji,kolejny błąd nadarzył się kiedy dojechał do mnie Dawid Głowski i kolejny spin w moim wykonaniu,po pit-stopie wyjechałem na 21 miejscu i tak już skończyłem.Bardzo jestem zawiedziony swoją postawą w tym wyścigu ponieważ po tempie które jak na mnie było dobre pozycje zająłem fatalną.Teraz Sepang tor którego za bardzo nie lubię a potem seria torów które lubię i tam trzeba liczyć na punkty

Świetny start, po pierwszym okrążeniu awansowałem z 29 na 14 miejsce. Patrząc na moje tempo sprzed wyścigu spokojnie przebiłbym się na tradycyjne szóste miejsce. STOP, koniec bajki.

Atak na 12 pozycje, wyprzedzony ogórek wbija się w mój bok pod kątem 90 stopni na prostej startowej. Naprawdę więcej słów nie trzeba. Sytuacja powtarza sie kolejny raz, ogórki polskiego simracingu wyeleminowali mnie już łącznie z GP Węgier, Belgii i teraz San Marino. A sezon się jeszcze w teorii nie skończył, w praktyce jest stracony. Pozdrawiam, życzę miłej majówki bez rFactora

Kwalifikacje: Nie udało się złożyć praktycznie żadnego okrążenia. Na pewno była szansa powalczyć o P1. Całe szczęście, że dojechałem pierwsze pomiarowe, bo mogło się skończyć bez czasu.

Wyścig: Przekombinowałem i dałem sobie za mały docisk, co dało przewagę na starcie, ale potem na dystansie traciłem, a na "medach" traciłem jeszcze bardziej. Ale i tak, świetny start, naprawdę nie sądziłem, że uda się tak ładnie zareagować i zyskać aż tyle. Dzięki błędom rywali i odrobinie szczęścia miałem ten wyścig w garści i spodziewałem się jakiegoś szaleńczego ataku na ostatnim kółku, ale szczerze mówiąc liczyłem na zostawienie choć trochę toru jazdy dla mnie, a tutaj, mimo, że byłem z przodu to zostałem wypchnięty i zyskanie pozycji w ten sposób nie było moim zdaniem uczciwe. To zrozumiałe, że mając tyle więcej docisku chcesz w końcu zanurkować i spróbować, ale jak już ktoś kiedyś powiedział, to nie jest ping pong. Później, jak już byłem z tyłu, za bardzo chciałem zrobić sobie miejsce od zewnętrznej, aby zaatakować w zakręcie pod górkę i wyleciałem kompletnie tracąc jeszcze jedną pozycję, co już było tylko i wyłącznie moją winą.

Tak jak z po GP Włoch udałem się na przerwę w dobrym nastroju, tak teraz przed kolejną przerwą jestem zniesmaczony i niezadowolony, że tak paskudnie się to dla mnie ułożyło.

Start dosyć chaotyczny, najpierw straciłem kilka pozycji, a na następnym zakręcie już je odzyskałem. Ogóle start wyścigu był jakoś dla mnie bardzo spokojny, o dziwo w myślach już miałem najgorsze scenariusze, a tu taka miła niespodzianka. Na pierwszych okrążeniach trzymałem się kierowców przede mną, ale nie byłem wystarczająco blisko, żeby pokusić się o jakiś atak. Postanowiłem zatem zjechać szybciej do pit-stopu na wymianę opon, aby ich podciąć i zyskać kilka pozycji. Niestety ta sztuka się nie udała, ponieważ utknąłem za Maxem Prusem, z którym męczyłem się dwa okrążenia, aż do momentu popełnienia przez niego błędu. W dalszej części wyścigu, goniłem Dawida Czepiele, ale ponownie miałem problemy, aby się z nim uporać. Po wyjeździe z szykany miałem lepsze wyjście i powiedziałem sobie, że teraz albo nigdy, zanurkowałem do 14 zakrętu, lekko wypychając Dawida (bardzo Cię za to przepraszam), ale to nie był koniec. Dawid schował, się za moim bolidem i zaatakował do 1 zakrętu, i nagle jego bolid się zatrzymał, a ja nie zdążyłem zareagować i uderzyłem w jego tył, na szczęście nic sobie nie uszkodziłem i mogłem jechać dalej. Po tych wydarzeniach, już nic się nie wydarzyło, oprócz problemów Marka Palucha, dzięki którym awansowałem na 7 pozycję. Wyścig ogólnie uważam za bardzo udany, w końcu dojechałem w tej upragnionej 10 i mam nadzieje, że tak pozostanie już do końca sezonu.

Weekend wyścigowy spontanicznie. Bez większych przygotowań w losowym bolidzie udało się ugrać 4 miejsce do wyścigu które było super jak na występ gościnny, była dość spora strata do pierwszej trójki ale nie martwiło mnie to, liczyła się dobra zabawa. Start do wyścigu nie był planowany ale postanowiłem jednak się przejechać 4fun. Na wyścig został mi wylosowany jeszcze słabszy bolid niż na kwalifikacje więc miałem troszkę ciężej, z góry założyłem, że chłopaki z przodu odjadą, a sam zostanę połknięty przez Alka a resztę może utrzymam za sobą. Nie wiedziałem ile paliwa i zero strategii a przed samym startem dowiedziałem się od chłopaków na TS3 jaka jest obowiązkowa mieszanka(Dzięki Patryk i Adrian). Start udany i byłem mega zaskoczony tempem i tym, że w miarę się trzymam. Wyścig nie był pełen akcji, po prostu ciśnięcie przed siebie, wybrałem strategie na 1 pitstop która okazała się lepsza niż na 2 która wykorzystali chłopaki z Merca którzy szczerze sporo na tym stracili. Kilka zakrętów przed pitstopem wykręciłem spina który kosztował mnie 5-7 sekund, ale i tak po wizycie w boksach wyjechałem na dobrej pozycji, a po zjazdach Merca nawet przed nimi. Pod koniec wykorzystałem ogromny błąd Adriana i awansowałem na 2 miejsce, ciekaw jestem jak by wyglądał wyścig gdyby nie mój spin kosztujący tyle czasu. Do Patryka straciłem niecałe 5 sekund na mecie a spin kosztował mnie nieco więcej.. Było by ciekawie.. Ale co jak co jestem mega zaskoczony i szczęśliwy z osiągniętego wyniku jak na gościnny występ.