Wyścig na pewno lepszy niż ten z Australii, choć na początku nie było łatwo. Na T1 dostałem strzała od kogoś z tyłu, no ale może i to dobrze było, bo potem niektórzy też trochę się rozwalali. Na trzecim okrążeniu dostałem kolejnego strzała od Mateusza Tomaszewskiego, ale tu mogę wybaczyć, bo to było w trakcie walki, a poza tym Mateusza też obróciło. Po tych zdarzeniach zacząłem jechać w miarę równym tempem i zacząłem wyprzedzać kierowców przede mną, którzy jechali na oponach miękkich. W planach miałem strategię dwóch postojów, jednak postanowiłem nieco zaryzykować i pojechałem na jeden, co okazało się być słusznym wyborem. Bardzo przyjemnie walczyło się z innymi rywalami, m.in. z Grześkiem Brojakiem czy Mateuszem Guzowskim. Niestety, musiałem uznać wyższość tych dwóch panów, którzy byli wtedy na szybszych oponach, ale potem Toyota zespinowała na T1, a kierowca HRT zjechał pod koniec wyścigu, obdarzając mnie dwoma pozycjami na mecie. Udało się skończyć na trzynastym miejscu dzięki Czarkowi, który wydoił za dużo herbaty podczas jazdy, nie wiem jak to zrobił ale chwała mu za to.
Ogółem jestem zadowolony z tego, że jechałem równym i w miarę dobrym (jak na mnie) tempem. Myślę, że byłbym w stanie powalczyć o wyższą pozycję, gdyby nie przygody na początku wyścigu. Może następnym razem uda się być wyżej, ważne że w końcu wpadają punkty dla zespołu. Teammate też ukończył na dobrym miejscu, zatem wyścig na duży plus.