Nad torem, 30. minut przed wyścigiem przeszedł lekki deszcz, na który liczyło kilku z kierowców. Jednakże była to chwilowa mżawka. Temperatura toru, jak i powietrza osiągała 17. stopni.

Start wyścigu przebiegł spokojnie, czego jesteśmy świadkami od kilku wyścigów. Jak "z procy" ruszył Mateusz Kaczyński (HRT), który już przed pierwszymi zakrętami atakował Cezarego Kołcz (Audi), jednak ten utrzymał swoją pozycję. Stratni okazali się kierowcy Lotosa - Słomiński i Płonka, na rzecz których awansował Mainusz. Pierwszą ofiarą okazał się Maciej Miłosz (Hoonigan), który wyleciał poza tor, tracąc tym samym swoją pozycje.

Na 2. okrążeniu, Pawiński wyprzedził Kaczyńskiego, awansując na P2. jednak stało się coś gorszego. Będący na prowadzeniu Kołcz niefortunnie najechał na tarkę, powodując tym samym uślizg tylnej osi. W efekcie kierowca spadł na ostatnie miejsce i czekała Go długa droga, by mógł powalczyć o wyższe pozycje. Kierowca HRT po stracie pozycji nie odstępował kierowcy DFP choćby na chwilę.

Awans zaliczył Maciej Żmudziński, który znajdował się aktualnie na 5. miejscu. Tym samym kierowca Audi - Cezary Kołcz odrabiał straty, jadąc na 7. miejscu. Dobrym tempem popisywał się Kryspin Słomiński, który ciągle pokazywał się w lusterkach Mainusza, jednak nie był wystarczająco szybki.

Pierwszym kierowcą, który odwiedził Mechaników był Cezary Kołcz. Zaraz po nim zjechał Słomiński, Kmiecik, Paruch. Na tak wczesnym etapie wyścigu, było wiadome, że Ci kierowcy planują jeszcze dwa zjazdy. Manewr "podcięcia" próbował wykonać Kaczyński, jednak to mu się nie udało i wciąż jechał za tylnym spojlerem DFP, za to udało się to Żmudzińskiemu, który podróżował na 3. miejscu. Pechowcem okazał się Miłosz, który na 15. okrążeniu stracił przedni spojler i nie podejmując dalszej walki, wycofał się z wyścigu. Błąd wykonał również Mainusz, gdzie natychmiastowo skorzystał na tym Kołcz.

Po drugiej turze pit-stopów, z kierowcą Lotosa - Słomińskim uporał się Kołcz, który podążał za Żmudzińskim. Na czele natomiast Kaczyński nie mógł znaleźć receptury na pokonanie Pawińskiego. Kaczyński natomiast okrążenie wcześniej odwiedził swoich mechaników i po przyjęciu zawodników DFP, wyjechał przed Pawińskim, jednak ten skutecznie odzyskał pozycję, w tym samym zakręcie, jak na 2. okrążeniu. Kolejnym pechowcem, który nie ukończył wyścigu był Konrad Latosek (Virgin) i Szymon Kmiecik (Ferrari).

O ile Kaczyńskiego, Pawińskiego i Mainusza nie czekał już postój w boxie, o tyle reszta kierowców musiała ponownie zawitać do mechaników. Po odwiedzeniu mechaników szykował się długi "stint" do mety, na którym każdy chciał zając jak najlepszą pozycje. Brawurowym atakiem popisał się Żmudziński, który wyprzedził Płonkę i podążał na 4. miejscu do mety.

Końcówki wyścigu zawsze są emocjonujące, więc i tym razem się i bez tego nie obeszło. Kaczyński, który przez cały wyścig próbował zaatakować Pawińskiego, wcisnął się "pod łokieć" w #4 zakręcie, wypychając szeroko kierowcę DFP na trawę. Wydawać się mogło, że to właśnie on przypieczętuje swoje pierwsze zwycięstwo, jednak dwa zakręty dalej wydarzył się najgorszy scenariusz. Mateusz wjechał na tarkę (podobnie jak Kołcz), powodując uślizg i w dodatku tracąc spojler. Na tym niemiłym dla kierowcy HRT prezencie skorzystał duet DFP, który jechał po dublet, od czasu Węgier (sezon II 2014), oraz Żmudziński, który pierwszy raz zawitał na podium. Z czwartym miejscem wyścig zakończył Cezar Kołcz, a piątkę zamknął po wielkim pechu Kaczyński. Dalej sklasyfikowali się: Płonka, Słomiński, Pieczykolan, Paruch.

Kierowców GP2 czeka tygodniowa przerwa od zmagań, gdzie 22. maja zawitają na tor w Słowacji.