Patryk Krutyj jeszcze przed weekendem był typowany jako główny faworyt do zwycięstwa, a największe zagrożenie dla niego mieli stanowić Marcel Pawiński, Adrian Babiński oraz Radosław Bogusz. Jednak mistrz serii F1 nie zawiódł swoich fanów i po zdobyciu Pole Position, w godzinnym wyścigu także sięgnął po najwyższe trofeum. Zadanie jednak nie było tak proste - nie najlepszy start sprawił iż kierowca Jack Daniels Racing znalazł się na 4. pozycji, a o prowadzenie walczyli Adrian Babiński (Red Bull) oraz Radosław Bogusz (SimTech). Mimo to zdobywca Pole Position nie stracił zimnej krwi i utrzymywał nieduży dystans do czołowej trójki, dopóki Adrian Babiński nie zaczął popełniać błędów, przez które stracił pozycje na rzecz kierowców JDR. Błędu nie ustrzegł się także Radosław Bogusz, wpadając w poślizg na 8. okrążeniu. Wizyta na poboczu zakończyła się kilkusekundową stratą oraz spadkiem na 4. lokatę.

Na 10. okrążeniu ponownie spadł deszcz. Natychmiast zareagowali Pawiński, Babiński i Bogusz, zjeżdżając na zmianę opon. Krutyj zrobił to okrążenie później, lecz kolejność czołowej czwórki nie uległa zmianie. Marcel i Patryk stopniowo powiększali przewagę nad pozostałą dwójkę, by kwestię zwycięstwa w wyścigu rozstrzygnąć między sobą.

Decydujące znaczenie dla losów wyścigu miało 21. okrążenie. Wtedy to Patryk Krutyj był już na tyle blisko Marcela Pawińskiego, że zdecydował się na atak po wewnętrznej w drugim zakręcie. Manewr przebiegł bezproblemowo - przecież zadaniem kierowców było dowieźć oba samochody do mety na dwóch pierwszych miejscach.

Podium uzupełnił Adrian Babiński. Na początku wyścigu wydawało się iż nawiąże walkę o pierwsze miejsce, lecz jego tempo na mokrej nawierzchni odstawało od kierowców JDR. Było ono jednak wystarczająco dobre, by pokonać resztę stawki, pomimo obrotu o 180 stopni na przedostatnim okrążeniu. Słabnące opady na kilkanaście minut przed końcem wyścigu nie zachęcały do zmiany opon, bowiem wiązało się to ze stratą, której nie będzie już kiedy odrobić. Większość stawki, podobnie jak Adrian, jechała już na zużytych oponach deszczowych na suchej nawierzchni.

Radosław Bogusz zakończył rywalizację na czwartym miejscu, a szansę na podjęcie walki o podium odebrał mu drugi postój w boksach, który miał miejsce na 17. okrążeniu po utracie splittera. Ostatnim niezdublowanym kierowcą był Mateusz Guzowski, dla którego był to debiut w serii GT. Spokojna jazda na miarę swoich możliwości zaowocowała doskonałym wynikiem, jakie jest 5. miejsce. W ten sam sposób jedno oczko niżej znalazł się Grzegorz Brojak, zyskując jeszcze pozycję na ostatnim okrążeniu, gdy Patryk Topczewski zatrzymał się z powodu brakującego paliwa w jego samochodzie.

Ósme miejsce po sporych problemach technicznych zajął Dawid Czepiela, a czołową dziesiątkę zamknęli Maciej Miłosz i Łukasz Maciejewski. Ten pierwszy miał duże szanse by zakończyć wyścig na 5. pozycji, lecz błędy popełnianie w końcówce wyścigu zmusiły go do kolejnych dwóch nieplanowanych zjazdów do boksu. Punkty z Australii wywiozą także Dominik Lewiński, Kamil Śmieja i Kryspin Słomiński - choć dwaj ostatni nie dotarli do mety, ale przejechali wymagany dystans, by zostać sklasyfikowanym. Z wyścigiem przedwcześnie pożegnali się Aleksander Jawor, Marcin Jędrowiak oraz Maciej Cabała.

Zmienne warunki w Australii przyniosły kilka niespodzianek, jednak czołowa czwórka zdołała sobie z nimi poradzić na tyle, by znaleźć się na odpowiednich dla siebie miejscach. Stawka serii GT przenosi się teraz do Europy, na tor Red Bull Ring, gdzie (według prognoz) pogoda znów może rzucić wyzwanie kierowcom.

Kary po wyścigu:

Dominik Lewinski:
+2 PK za 10.5 (10.3)

Dawid Czepiela:
+2 PK za 10.5 (10.3 + 10.2)

Marcel Pawinski:
+2 PK za 10.5 (10.3 + 10.2)