Pogoda, która w tym sezonie nas nie rozpieszcza, znów postanowiła wtrącić swoje trzy grosze. Przed startem pierwszego, dwudziestominutowego wyścigu, deszcz przestał padać, a nawierzchnia szybko zaczęła wysychać. Tym samym kierowcy mieli poważny ból głowy z wyborem opon, gdyż w krótkim wyścigu trudno było nadrobić straty, które wynikałyby ze zjazdu do boksów. Ostatecznie ryzyko podjęli Patryk Krutyj, Aleksy Mainusz, Patryk Topczewski oraz Maciej Paruch. Cała czwórka wybrała opony przeznaczone do jazdy po suchej nawierzchni, licząc na uzyskanie korzyści w drugiej części wyścigu.

W pierwszym wyścigu Mateusz Bogusz już na starcie ograł startującego z PP Patryka Krutyja i szybko wypracował bezpieczną przewagę nad Adrianem Babińskim i resztą stawki. Od tamtej pory całkowicie kontrolował sytuację, dowożąc do mety pierwszą wygraną w tym sezonie. O ile prowadzenie Mateusza było pewne i zdecydowane, trudniejsze zadanie miał Adrian. Po błędzie w ostatniej szykanie na 6. okrążeniu pozycję odebrał mu Marcel Pawiński, który utrzymywał kontakt z rywalem i nie znikał z jego lusterek od początku wyścigu. Do pierwszej próby odzyskania drugiej lokaty kierowca Red Bulla doprowadził już dwa kółka później, a ostatecznie udało mu się to po zuchwałym ataku w pierwszym zakręcie podczas 11. okrążenia.

Czwarty po nieudanym początku dojechał Patryk Krutyj. Już na starcie stracił trzy oczka, a po kontakcie z Radosławem Boguszem wypadł z toru, uszkodził tył i do rywalizacji powrócił na początku drugiej dziesiątki. Kierowca Simtecha ostatecznie przekroczył linię mety 5 sekund po nim, jednak kara za kolizję zepchnęła go na 6. miejsce, a w czołowej piątce znalazł się Aleksy Mainusz. Reprezentant Łady także odrabiał straty, po tym jak na drugim okrążeniu, gdy omijał stojący tyłem do kierunku jazdy samochód Dawida Płonki, zahaczył trawę i sam się obrócił.

Najlepszy wynik w sezonie uzyskał Kryspin Słomiński - 7. miejsce. W czołowej dziesiątce znaleźli się jeszcze reprezentanci Duracella - Maciej Miłosz (P8) oraz Patryk Topczewski (P10), a pomiędzy nimi znalazł się Maciej Paruch. Z walki o dobre miejsce po raz kolejny został wyeliminowany Dawid Czepiela - w samochodzie Red Bulla pojawił się znany już i słynny problem z elektroniką.

Drugi wyścig miał być świetnym widowiskiem, bowiem na starcie pierwsza dziesiątka została odwrócona w stosunku do wyników pierwszego. Zbierające się od kilku minut ciemne chmury zrzuciły opady, co sprawiło iż cała stawka zdecydowała się na użycie opon deszczowych. W nowej sytuacji i trudnych warunkach nie odnalazł się Maciej Paruch - najpierw zbyt wcześnie nacisnął hamulec, nie dając żadnej szansy na reakcję jadącemu tuż za nim Kryspinowi Słomińskiemu, a później przestrzelił hamowanie do drugiej szykany i zgarnął z toru Dawida Czepielę. Na czoło wyszły więc oba Duracelle, o trzecie miejsce zażarty bój toczyli Marcel Pawiński oraz Radosław Bogusz, a Mateusz Bogusz i Adrian Babiński na kolejnych pozycjach bez szarżowania oczekiwali na rozwój wypadków.

Już na trzecim okrążeniu zabójczy krawężnik pozbawił kilku pozycji Patryka Topczewskiego, wyrzucając jego samochód w powietrze. Maciej Miłosz utrzymywał jednak prowadzenie i przez moment zapachniało nawet sensacją, bowiem na jego korzyść działało nie tylko prowadzenie, ale też walka Marcela i Radosława. Z czasem dołączyli do nich Mateusz i Adrian, dając kibicom pokaz ostrej i emocjonującej walki. Na dziesiątym okrążeniu wydarzył się jednak dramat kierowcy Duracella. W pierwszej szykanie spotkał go ten sam los co wcześniej kolegę zespołowego. Szansa na historyczne podium, a może nawet coś więcej, przepadła.

Od tamtej pory Mateusz i Marcel, którzy zdołali nieco uciec od pozostałej dwójki, toczyli między sobą bój o zwycięstwo. Manewr wyprzedzania na 13. okrążeniu okazał się być tym, który rozstrzygnął losy bitwy. Trzy kółka później kierowca Jacka Danielsa popełnił błąd i sam stał się ofiarą krawężników, tak jak wielu innych kierowców. W ten sposób nie tylko stracił 2. miejsce na rzecz Adriana Babińskiego, ale też musiał odpierać ataki swojego kolegi zespołowego. Na osiemnastym okrążeniu wydarzyło się jednak coś strasznego. Samochód jadącego już na czwartej pozycji Marcela odmówił posłuszeństwa.

W ostatecznym rozrachunku czwarte miejsce przypadło Radosławowi Boguszowi, a piąte Maciejowi Miłoszowi. Doskonałą szóstą lokatę zajął Mateusz Guzowski przed Patrykiem Topczewskim. Ósmy Grzegorz Furca stracił już ponad jedno kółko do zwycięzcy, a w samej końcówce sezonu musiał spoglądać w lusterka w obawie przed szarżą Dawida Czepieli, który odrabiał straty po feralnym uderzeniu od Macieja Parucha. Dziesiątkę zamknął Konrad Koschmieder.

Tym samym Mateusz Bogusz powetował sobie nieszczęście sprzed tygodnia i wyjeżdża z Belgii bogatszy o dwa triumfy. Dominator początku sezonu, Patryk Krutyj, wciąz prowadzi w klasyfikacji kierowców ze sporą przewagą.

Pierwsza runda sprinterska już za nami. Kolejna odbędzie się za miesiąc, na torze Mosport w Kanadzie, zaś następny wyścig GT będzie miał miejsce na legendarnym torze Spa-Francorchamps po tygodniowej przerwie.