Za nami inauguracja sezonu w Australii. Weekend zapadnie w pamięci głównie z powodu wielu dyskwalifikacji po kwalifikacjach. Zarząd jednak postanowił pójść kierowcą na rękę, i pozwolił im jechać w wyścigu. Wygrał go debiutant w naszej lidze - Mateusz Bałdyg. To z pewnością jeden z kandydatów do tytułu mistrza świata. Nieco więcej o tym wyścigu w rozwinięciu.

W niedzielny wieczór na starcie stawiło się aż dwudziestu kierowców. Dojechało szesnastu. To niezły wynik, biorąc pod uwagę fakt, iż wielu z nich borykało się z problemami podczas wyścigu. Obfitował on w wiele akcji wyprzedzania, kilka kolizji oraz wiele innych interesujących incydentów. Długo zajęłoby opisywanie go "sekunda po sekundzie", więc przedstawimy go w dość dużym skrócie.

Start przebiegł w miarę spokojnie. Najbardziej ucierpieli: Patryk Łucków, który został lekko uderzony w tył bolidu przez Patryka Bęgiera, oraz Dominik Borycki, który przy wyjściu z pierwszego zakrętu "dostał strzała" od Igora Borzęckiego. W efekcie tego zarówno Patryk jak i Dominik stracili panowanie nad autem i wpadli w poślizg. Mimo tych kolizji nie zobaczyliśmy SC na torze i wyścig kontynuowano. W zakrętach było ciasno, było bardzo dużo kontaktów, w efekcie czego wielu kierowców z konieczności pokonywało zakręty efektownym driftem. Niemal przez całe okrążenie zawodnicy jechali koło w koło. Źle skończyło się to dla Marka Jabłońskiego, który zaliczył bliskie spotkanie z barierą okalającą tor. Naturalnie nie do końca ze swojej winy.
Na 17 okrążeniu w wyniku przegrzania hamulców w bandę uderzył Dawid Kuszel. Stracił on przez to prowadzenie w wyścigu, które utrzymywał przez siedem kółek. Mimo to wyścig ukończył, lecz na odległym piętnastym miejscu.
Takich incydentów było sporo. Zaliczyć można do nich między innymi kolizję Szymona Kmiecika oraz Szymona Prokopczaka. Ten pierwszy z kierowców nabroił również chwilę później, tym razem poszkodowanym został Sebastian Cygler. Na 7 okrążeniu znów był w obiekcie zainteresowań. Tym razem chwilowa awaria techniczna sprawiła, że stracił on panowanie nad pojazdem, uderzył w barierę i urwał spojler. Zespół oficjalnie podaje, ze to chwilowe zakleszczenie się skrzyni biegów.
Nie tylko on miał tego dnia pecha. Wyścigu nie ukończył między innymi Marek Jabłoński, któremu na dwunastym okrążeniu spalił się silnik. Z tego samego powodu do mety nie dojechał Paweł Piątkiewicz. Niecałe dwa okrążenia później z rywalizacji wycofał się Patryk Łucków, który miał dość jazdy z uszkodzonym zawieszeniem. Z problemami technicznymi auta borykał się też Sebastian Cygler. W efekcie tego on również postanowił na dobre zaparkować w garażu. Kilku kierowców musiało również wykonać kare przejazdu przez aleję serwisową. Do tego grona zalicza się między innymi Rafał Szostak. Wszystko razem ujmując można stwierdzić, że emocje nie opuszczały kibiców ani na chwile.

Wygrał wspomniany już Mateusz Bałdyg (Maserati), na drugim miejscu rywalizację ukończył Michał Prygiel (Lamborghini) a podium uzupełnił Krystian Osiński (Citroen). Na pechowym czwartym miejscu znalazł się Patryk Bak (Maserati), a tuż za nim Patryk Bęgier (ART). Szósty bł kierowca Renault- Wojciech Pawliczek, a siódmy Kacper Nogaj (Alfa Romeo). Tuż za nim na ósmej oraz dziewiątej pozycji dojechali bracia Cupał. Rafał (Renault) oraz Radosław (Subaru). Pierwszą dziesiątkę zamknął Igor Borzęcki (Honda). Dalej znaleźli się: Dominik Borycki (Caterham), Szymon Prokopczak (Verva Racing), Szymon Kmiecik (Alfa Romeo), Rafał Szostak (Lamborghini), Dawid Kuszel (Verva Racing), Alex Bradtke (HRT), Marek Jabłoński (ART), Patryk Łucków, Sebastian Cygler (obaj Dark Whistler) i Paweł Piątkiewicz (Honda).

Duża ilość kierowców daje nadzieje na podnoszenie poziomu ligi z tygodnia na tydzień, choć ten i tak jest już bardzo wysoki. Następne GP odbędzie się na torze Sepang w Malezji. Gorąco zachęcamy do wzięcia udziału we wszystkich sesjach tego weekendu. Do zobaczenia w Malezji!