Po wczorajszym treningu wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że kwalifikacje zakończą się tak jak wszystkie do tej pory. Wprawdzie z każdą następną sesją przewaga Patryka Krutyj i Adama Jurzysty topniała, ale ciągle ich nazwiska widniały na szczycie tabel wyników. W końcu podczas dziesiątych kwalifikacji w tym sezonie, które właśnie się zakończyły, Karol Bednarczyk z Ferrari zakończył dominację Mercedesów.

Frekwencja "wróciła do normy". Zaledwie dziesięciu zawodników walczyło o pierwsze pole startowe. Wśród nich był m.in. Dawid Kowal, który rozpoczął rywalizację. Jego pierwszy czas nie był powalający. Nie zdołał zejść poniżej 1:17.000. Bez problemów szybciej pojechał Patryk Rogozik (Infiniti), a zaraz potem większość stawki. Kilka minut później Dawid zdołał poprawić swój rezultat, ale wyraźnie było widać, że Hungaroring nie należy do ulubionych toru reprezentanta Ferrari.

Również więcej oczekiwało się do Cezarego Kołcza. Kierowca Łady po znakomitym weekendzie w Niemczech, na Węgrzech już nie wypada tak dobrze. Zalicza się on do młodych i utalentowanych kierowców, a tacy mogą zaskoczyć podczas wyścigu. Czarek czasówkę zakończył na ósmym miejscu, tuż przed Grzegorzem Wolaninem - jedynym obecnym dzisiaj zawodnikiem Force India. Także i on mógł pojechać szybciej, ale trudno przejechać te kręte zakręty na torze pod Budapesztem.

Na pochwałę zasłużył Łukasz Dams. Zdecydowanie jego forma nie jest tą, do której nas przyzwyczaił w poprzednim sezonie. Dziś jednak zaskoczył zebranych na torze. Wystartuje jutro z trzeciej linii, którą dzielić będzie z Patrykiem Rogozikiem. Reprezentant Infiniti świetnie wczoraj się spisywał. W czasówce było nieco gorzej, ale może być on zadowolony z lokaty jakiej zajął.

Zupełnie odwrotnie sytuacja wygląda jeżeli chodzi o jego kolegę z zespołu. Plan Łukasza Jasińskiego podczas treningu był zupełnie inny. I być może dlatego właśnie był szybszy od Patryka zajmując czwartą pozycję.

Drugie i trzecie miejsce zajęli odpowiednio P. Krutyj i A. Jurzysta. Najwyraźniej odmienione malowanie ich bolidu przyniosło im pecha, bo obaj przez większą część sesji robili co mogli, by wyprzedzić Karola Bednarczyka. Jednak kierowca czerwonego bolidu ustanawiając swój czas w połowie czasówki był w życiowej formie. Perfekcyjnie i jednocześnie spokojnie przejechał jedno okrążenie zdobywając pierwsze w tym sezonie i piąte w swojej karierze Pole Position.

Wreszcie zdjęcie w aktualności nie przedstawia bolidu, na którym znajduje się reklama "potwornego" napoju energetycznego. Cieszy również to, że różnice między kierowcami nie są tak duże, jakie były na początku sezonu. Niemal wszyscy zmieścili się w jednej sekundzie. Tylko Kamil Majnusz w najsłabszym bolidzie w stawce odstawał od reszty. Mimo to wystartuje jutro w wyścigu z dziesiątego miejsca.