Kierowcy F1 po GP Europy
Po wyścigu o Grand Prix Europy wypowiedzieli się zarówno kierowcy usatysfakcjonowani wynikiem, jak również zawodnicy, którzy o ostatnim weekendzie woleli by zapomnieć.
Patryk Krutyj (P1):
Cóż za wyścig! Jestem bardzo zadowolony z osiągniętego sukcesu po rozczarowującym GP Kanady. Takie wyścigi jak ten udowadniają, że jestem lepszy wyścigach aniżeli w kwalifikacjach. Wszystko się potoczyło tak jak przewidywałem przed wyścigiem, miałem świetny start, którego się spodziewałem i świetne tempo, także znakomicie wykorzystałem warunki jakie panowały na pierwszych okrążeniach, czyli jazda na zimnych oponach z pełnym bakiem. Już w ten weekend moje ulubione GP na Silverstone, gdzie jeździ mi się jak marzenie. W zeszłym roku udało mi się zdobyć tu Pole Position z przewaga ponad 1 sekundy oraz wygrać wyścig, także liczę na powtórzenie tego sukcesu z przed roku.
Rafał Cupał (P4):
Jestem szczęśliwy, że po dwóch bardzo pechowych startach, w końcu udało mi się dojechać do mety i to w dodatku na bardzo wysokim czwartym miejscu. Jest jednak lekki niedosyt, bo gdyby nie moja chwila dekoncentracji, mógłbym być nawet na podium, no ale inni kierowcy mieli większe problemy, więc nie ma co gdybać i narzekać. Pierwsze okrążenie pojechałem standardowo bardzo ostrożnie, tracąc w ten sposób kilka miejsc. Później odzyskiwałem je w wyniku błędów i wypadków rywali, ale moje tempo nie było tragiczne. Na świeżych oponach byłem dość konkurencyjny, ale gdy opony przestawały trzymać, inni zawodnicy z podobnym stanem ogumienia trochę mi odjeżdżali. Muszę nad tym popracować przed następnymi wyścigami. Po moim drugim postoju popełniłem fatalny błąd. Zapomniałem o tym, że mam zimne opony, a na wyjeździe z alei serwisowej jest trochę ślisko i przez to wykręciłem spina. Wykonałem kilka obrotów i uderzyłem w bandę. Odpadło mi przednie skrzydło, ale na szczęście nie przebiłem opony i dzięki temu pokonałem okrążenie zjazdowe dość szybko. Straciłem przez to dwie pozycje, ale dwaj kierowcy przede mną mieli wypadek i dzięki temu awansowałem na czwartą lokatę, na której zakończyłem wyścig. Ogólnie weekend był udany dla mnie. Mam nadzieję, że również w Wielkiej Brytanii nie zhańbię zespołu Ferrari, z którym podpisałem kontrakt tuż po ostatnich kwalifikacjach. Chciałbym więc oficjalnie podziękować szefowi Williamsa, Rafałowi Szostakowi, za świetną współpracę.
Dawid Kuszel (P5):
Przed startem pojawiły się pierwsze problemy. Drugi kierowca nie stawił się na polu startowym mimo potwierdzenia udziału. Plotka głosi, że miał grillowanie. Przyjąłem początkowo strategię podobną do kierowców ferrari. Odpuszczenie na starcie i atak w środkowej fazie wyścigu. Udało mi się utrzymać 7 lokatę po starcie, więc miałem zamiar jechać ostrożnie, by stan moich opon był lepszy od rywali. I tutaj niestety nie wyszło. W momencie, gdy zaczynałem szybko odrabiać straty do czołówki, wyjechał za mną kierowca McLarena. Stwierdziłem, że teraz muszę przycisnąć na te kilka okrążeń, aby po pitstopach wyprzedzić czołówkę. Przez cały weekend brakowało mi stabilności i nagle odezwało się to podczas wyścigu. W pierwszym sektorze urwałem skrzydło i musiałem przejechać całe okrążenie bez niego. Strata była zbyt duża bym mógł założyć miękkie opony. Musiałem zaryzykować i założyć twarde na 20 kółek. Jazda była dosyć monotonna, do momentu w którym usłyszałem że kierowca RBR wypadł i uszkodził zawieszenie. Doszedłem do wniosku, że dużo wypadków tutaj ma miejsce, więc w tym jest moja szansa. I miałem rację, Rafał Cupał uszkodził przednie skrzydło po wyjeździe z boksu. Miał podobną stratę jak ja, z tą różnicą że ja urwałem skrzydło tuż przed pit-stopem, a on chwilę po nim. Awansowałem na 5 miejsce. Zadowolony z siebie jechałem dalej i tym razem doszły mnie głosy iż Sauber nie ma hamulców. Pojawiła się szansa na 4 miejsce. Szkoda, że miałem to okrążenie straty (jazdy bez skrzydła). Może byłoby podium, a może nie. Wyścig jeszcze się nie skończył. Musiałem wyprzedzić jeszcze tego Saubera i tutaj popełniłem błąd. Urwałem przednie skrzydło. Szansa na 4 miejsce legła w gruzach. Po słabym okrążeniu z pit-stopem spadłem na 6 miejsce. Świeże opony i błędy kierowcy przede mną sprawiły, że ostatecznie ukończyłem na 5 miejscu. Szkoda, że drugi kierowca nie jechał. Wystarczyło ukończyć wyścig i zajmowałby 7 miejsce ostatecznie.
Bartosz Bulawkin (P11):
Niestety od zwycięstwa w Bahrajnie idzie mi coraz gorzej. W Hiszpanii jeszcze było dobrze, ale straciłem P3 po karze. Później trzy wyścigi z rzędu bez punktów co bardzo dołuje, ponieważ bolid z ulepszeniami zostaje mocno w tyle przez co nie wiem na ile tak na prawdę mnie stać. Sam wyścig był krótki, ale miałem ciche nadzieje na dobry rezultat. Start bardzo dobry przesunąłem się w okolice P8-P7, ale na łuku(T1) wyniosło mnie za szeroko ze względu na niedogrzane opony. Musiałem zwolnić na tarce po zewnętrznej aby nie złapać spina, a wracając jeden z kierowców Force India hamował do T2 bardzo wcześnie i uderzyłem w jego tył i w efekcie urwane skrzydło i kapeć w prawej przedniej oponie. Stało się dokładnie to co w Kanadzie. Kolizja na starcie, a później brak chęci do jazdy i dekoncentracja co skończyło się błędem na T2 wyszedłem za szeroko zawadziłem o bandę i ponownie urwałem skrzydło i przebiłem oponę. Postanowiłem zakończyć jazdę, dlatego że strata była ogromna, a była by jeszcze większa, a ja nie jeżdżę po to żeby być dublowanym. Teraz Wielka Brytania, w Walencji złapałem dobry trop jeśli chodzi o rozwój setupa, a tor Silverstone jest jednym z torów, które lubię i mam chęć przełamania złej passy i pokazania moich możliwości.
Mercedes (DQ):
Wyścig na pewno był bardzo ciekawy. Byłoby lepiej, gdyby nasz jedyny kierowca zdążył ustawić się na prostą startową. Poskutkowało to tym, że żaden z naszych kierowców nie jechał. Patrząc na to z innej strony, można powiedzieć, że nie popełniliśmy żadnego błędu w wyścigu. Jednak to nie wystarczyło, by zająć dobrą pozycję. Niestety nasz dorobek punktowy w tym wyścigu jest równy nagrodzie pieniężnej, jaką dostaniemy za jazdę naszych kierowców (a właściwie naszego kierowcy), czyli zero. Mimo to, wierzę, że nasz zespół ma potencjał by odnieść sukces w następnym weekendzie wyścigowym.