Patryk i Menel. Nie róbcie z siebie takich ofiar losu. Spójrzcie chociażby na mnie.
Początek mojej "kariery" był (jak sądzę) taki sam jak każdego z nas. Wszyscy na początku byliśmy beznadziejni. Z biegiem czasu zacząłem jeździć coraz lepiej, a przede wszystkim coraz pewniej czułem się w setach. Szczyt swojej formy pokazałem w II sezonie przedfuzyjnej OL. Miałem bardzo duże szanse zdobyć mistrzostwo. Po fuzji i krótkiej przerwie jeździłem beznadziejnie. W każdych kwalifikacjach traciłem po 1.5 sekundy. Jeżeli wyścig ukończyłem w pierwszej piątce to dlatego, że miałem masę szczęścia, a inni mieli masę pecha. Nawet przejście do lepszego Force India nie wiele pomogło. Mimo to jeździłem dalej i się nie poddałem. Teraz już jest znacznie lepiej. Poprawiłem się o sekundę i myślę, że poprawię się o kolejną.
Więc weźcie się w garść i z jajami do góry idźcie do przodu, nawet jeśli wiatr wieje wam w twarz.
Się rozpisał...