Co tu dużo mówić, pierwsze kółko w I wyścigu i zderzenie z zabójczą tarką, odrabianie strat i P8. W drugim wyścigu wielkiego pecha miał mój teammate- Patryk Topczewski dla którego druga szykana okazała się zabójcza, przez co spadł na P6. Podobny los spotkał mnie jakieś 10-15 minut później jadąc na pozycji lidera. Spadłem na miejsce 6 przed Patrykiem, niestety teammate zespinował jeszcze na ostatnim okrążeniu - ja wskoczyłem na P5 on spadł na P7. Mimo najlepszego wyniku w karierze nie jestem zadowolony z obu wyścigów, ponieważ prawdopodobnie była walka nawet o podium. No nic, trzeba powalczyć o jak najlepszy wynik na Spa.

Jedynie mam do powiedzenia "Przepraszam" za R1 i dla szefa Łady za moją amatorkę w R2. Teraz czas na zasłużoną przerwę.

Co do wyścigów - pogoda zrobiła nam psikusa i na chwilę przed pierwszym przestało padać, a ja musiałem potem zjechać do boksów aby zmienić opony. Ostatecznie dojechałem trzynasty, więc straciłem szanse na punkty. Jednak drugi wyścig był już na mokrej nawierzchni, więc trzeba było wziąć deszczówki. Ósme miejsce to dla mnie życiowy sukces, ale niewiele brakowało żebym skończył udział w wyścigu na kilka minut przed końcem bo z powodu silniejszych opadów nie byłem w stanie wyhamować przed ostatnią szykaną i nieco uszkodziłem swoje Lambo. Na szczęście udało mi się jakoś dojechać, a miałem obawy czy Dawid Czepiela mnie nie wyprzedzi podczas dublowania przez Mateusza Bogusza (przepraszam jeśli utrudniłem mu jazdę pod koniec, ale widziałem że zawodnik jadący na 2. miejscu jest daleko).

Po dzisiejszej podwójnej rundzie muszę przyznać że taki format znacznie bardziej mi odpowiada niż wyścigi 1h. Co oczywiście nie oznacza że nie trawię tych godzinówek, po prostu myślę że takich rund z dwoma wyścigami mogłoby być więcej.

Mam mieszane uczucia po tej rundzie. Z jednej strony podjęte ryzyko z doborem opon na pierwszy wyścig się opłaciło i mimo próby bicia rekordu skoczni udało się zająć 9. miejsce. W drugim wyścigu jednak jechałem jak bym był pijany albo niespełna rozumu. Nie poradziłem sobie z warunkami, kiedy to nagle deszcz wrócił i spadła widoczność. Zabrakło mi orientacji, nie wiedziałem gdzie są zakręty, gdzie punkty hamowania, przez co najpierw za szybko wcisnąłem hamulec, co musiało się źle skończyć mając innych kierowców bezpośrednio za sobą, a potem, nie chcąc powtórzyć tego błędu, przestrzeliłem hamowanie i zniszczyłem wyścig Dawidowi Czepieli, za co go przepraszam. Ogólnie jechałem fatalnie. Nie pozostaje nic innego jak przyjąć to na klatę, ochłonąć, odpocząć i ogarnąć się na następny wyścig.

Wyścig bardzo chaotyczny i nie przewidywalny. Wystartowałem nawet równo, potem zyskałem kilka pozycji na rzecz Adamów Małyszów w szykanach. Potem przestawało padać więc zjechałem po softy i wyjechałem w 2 dziesiątce. Miałem szanse powalczyć o 11. miejsce lecz przestrzeliłem ostatnią szykanę i kupa. Jest 12. miejsce. W drugim wyścigu startowałem z 13. pozycji i znów się utrzymałem. Tym razem cały wyścig był deszczowy.
Znów omijanie Adamów Małyszów i udało się wskoczyć na P6. Ja też trochę polatałem, byłem trochę poobijany więc gorzej się jechało. Jednak nie zrobiłem żadnej hołoty i się nie rozwaliłem więc jestem z siebie zadowolony.

W pierwszym wyścigu założyłem softu i to był bardzo dobry wybór bo już po kilku minutach zacząłem odrabiać do czołówki. Byłem pewien,że uda się dojechać i powalczyć o coś więcej. Jednak tarka po pomiarze pierwszego sektora pogrzebała wszystko. Mimo tego, że przez cały czas przejeżdżałem ją tak sam to w pewnym momencie wystrzeliło mnie jak z katapulty. Urwanie dyfuzor i reszta uszkodzeń pogrzebała szanse na coś więcej.
W drugim ta sama sytuacja. Miałem w miarę dobre tempo, wszystko szło dobrze do tego samego momentu, zahaczenie o tarkę prawym kołem i po raz kolejny nauczyłem się latać. To samo kilka okrążeń później spotkało mojego kolegę zespołowego.
Teraz tylko zapomnieć i myśleć o Spa,chociaż szkoda, bo moglyby to być dwa najlepsze wyścigi.

Grzegorz Furca napisał(a):


Spoko, dopadlbym Cię, ale w szykanie popełniłem błąd i musiałem Mateusza puścić, a tak to bym utrzymał się przed nim i dogonił Cię Sam Mateusz miał taką przewagę, że mówił na tsie żebym jechał i walczył, ale go puściłem już po błędzie. Liczyłem, że puścisz go przed szykana i troszkę stracisz
Dzięki za krótka walkę