Weekend zaczynał się koszmarnie. Zająłem 9 miejsce w kwalach, a potem jeszcze oberwałem karą i spadłem na P12. Jak się potem okazało awansowałem na P11. Start? Hmmmmmm. Grid to coś dotąd nie spotykanego. Dwa samochody stały na jednym polu i jeszcze żeby było śmieszniej, bardziej na wewnętrznej, przez co musiałem startować na skręconych kołach. Ale start się udał, wyścig się coraz lepiej układał. Trochę nudno było po przekroczeniu 40 min wyścigu, ale zjazdy do boksu wprowadziły ożywienie. Na 3 okrążenia przed końcem spie*doliłem sprawę i wyspinowało mnie na wyjściu na łuk prowadzący na prostą, przez co zostałem wyminięty przez Ładę. Ale trudno. P6 to i tak świetny wynik.